Kultura i rozrywka

  • 3 komentarzy
  • 11102 wyświetleń

„ Krzyż – Staruszek ”

          Pamiętam z dzieciństwa jak obok mojego dawnego, rodzinnego domu stał drewniany krzyż-staruszek. Wyciosany z wiekowej sosny kierował swoje oblicze w stronę przechodzących ulicą ludzi. Z popękanych drzazg nadwątlonego przez czas drewna wyłaniały się ostatnie widoczne cyfry określające datę jego postawienia – „ ..07 R”. Powyżej daty sprawna ręka cieśli wycięła dłutem błagalne, wznoszone do Boga słowa: „ Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie”. Jeszcze wyżej wycięto inskrypcję „IHS” z umieszczonym nad literą H znakiem krzyża. Krzyż ten umieścił tu mój dziadek.  Brzemienna babcia miała wkrótce urodzić pierworodnego syna, mojego ojca. Zapewne dziadek zrobił to w intencji szczęśliwego rozwiązania.
           Mijały lata. Zmieniały się pokolenia. Krzyż stał dumny i majestatyczny. Był niestrudzonym strażnikiem domostwa i wiernym towarzyszem doli i niedoli jego mieszkańców. Był świadkiem ludzkich nieszczęść, smutków i radości. Dodawał otuchy  ubogiej sierocie, kulawemu żebrakowi  i dziadowi śpiewającemu pieśni „pobożne i podrożne”. Był powiernikiem próśb o zdrowie i pomyślność oraz cierpliwym słuchaczem dziękczynnej modlitwy za doznane łaski. Wyciągał swe rozpostarte ramiona ku rozmodlonemu ludowi. W jego drzewcach rozbrzmiewały pieśni majowe i hymny chwalące Pana Najwyższego.
          Trwał w słońcu i w deszczu. Witał dzień brzaskiem świtu. Kończył całodzienny trud zmierzchem zapalającym wieczorne zorze. Rozświetlany blaskiem jutrzenki i znaczący swą ciemną sylwetkę na niebie w purpurze zachodzącego słońca.  Sycił się zapachem rosnących pod nim kwiatów. Rozdygotany podmuchami wyjącego wichru i nieporuszony w ciszy letniego   poranka.   Rozbłyskujący   w   czasie  nocnej   burzy.   Spieczony   letnim  skwarem i zmrożony siarczystym mrozem. Wierny towarzysz swego ludu.
          Mijały lata... Pochylony, coraz bardziej zapadający się w ziemię runął w czasie wiosennej wichury w 1972 roku. Jego zmurszałe resztki zakończyły żywot w ognisku roznieconym dawnym zwyczajem w tym samym miejscu.


Grajewo, 2008   
     Józef Matyskieła

Komentarze (3)

Pięke słowa.... Myślę, że takich Krzyży było o wiele więcej... Tylko, jakoś ludzie, w codziennym biegu o Nich pozapominali... Dokąd stoi, to jeszcze czasem ktoś się zatrzyma, albo chociaż spojrzy w Jego stronę, zamyśli się... Kiedy już się przewruci nie ma komu Go "odbudować"... A przecież te stare Krzyże to część naszego dziedzictwa. Mam dopiero(aż) 32 lata i pamiętam, jak rodzice i dziadkowie uczyli nas szacunku do Krzyża. Po drodze do szkoły mijaliśmy 3 Krzyże i pod każdym się żegnaliśmy... Wszyscy ...a trochę nas do tej szkoły chodziło... Myślę, że ta epoka już minęła. Teraz dzięci niewiedzą, że pod Krzyżem wypadałoby się przeżegnać(chociaż)... Powiem więcej, nie zauważają tych przydrożnych Krzyży... Co będzie za kilka lat??? RODZICE UCZCIE DZIECI SZACUNKU DLA KRZYŻA.....

Bogate słownictwo, piękne słowa......i zarazem zaskoczenie.Przecież ten krzyż stał obok Pana rodzinnego domu.To żeby uszanować to co zrobił dziadek ,to przepraszam bardzo powinien Pan postawić nowy krzyż .......i zadowolić dziadka.Napewo by się ucieszył.Wiem gdzie jest Pana rodzinny dom .Piękna okolica.Pozdrawiam serdecznie pięknie Pan pisze ,cudownie.

Trzeba przyznać, że Pańskie "giętkie" słowa wyrażają pięknie to co pamięta głowa. Obraz który Pan opisał pamiętam z mojego dzieciństwa.
Z perspektywy czasu uważam jednak, że kawałek drewna nie może symbolizować Boga, bo jest tylko drewnem przy którym lepiej się ogrzać jak mówi 44 rozdział Księgi Izajasza, a czego zabrania Dekalog (II Księdze Mojżeszowej inaczej Księga Wyjścia, rozdział 20, od 4 wiersza do 6). Boga mamy w niebie i to żyjącego, który nas kocha i opiekuje się nami.

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.