piątek, 29 marca 2024

Wiadomości

  • 8 komentarzy
  • 13654 wyświetleń

Plaża nad rzeką - wspomnienia!

W ostatnich latach przedstawiciele samorządów zaczęli dostrzegać dużą rolę rzek, przy tym potencjał tkwiący w terenach nadrzecznych. Zagospodarowane plaże są obecnie symbolem prestiżu dużych miast i sposobem na ożywienie terenów nadrzecznych. Miejsca te, nie tylko podczas ładnej pogody, zamieniają się w centra spotkań towarzyskich i strefy relaksu. Niezależnie od aury stanowią wizytówkę  i są dowodem troski samorządowców o uatrakcyjnienie czasu wolnego mieszkańcom.

Słońce, woda, plaża, boiska do piłki, plac zabaw dla dzieci, pomost, wiaty, miejsce ogniskowe, grill, wypożyczalnie sprzętu wodnego – to alternatywa dla przysłowiowego przesiadywania przed TV, czy leżenia na kanapie. Potrzeba przychodzi głównie podczas wolnych dni, kiedy szukamy atrakcyjnego miejsca, w którym można się zrelaksować, uzyskać kontakt z naturą, np. nad wodą.

Mieszkańcy Grajewa chcąc oddać się uciechom wodnych kąpieli i poplażować na leżaku muszą wyjeżdżać za miasto. Plaża nad rzeką Ełk, która dawniej przyciągała tłumy, jest zarośnięta i zaniedbana, od wielu lat czeka na reaktywację. Czy jest na to chociaż cień szansy?

- Miasto nad rzeką nie ma własnych terenów. Próbowaliśmy porozumieć się z właścicielami prywatnych działek w okolicach dawnej plaży (po lewej stronie jadąc w kierunku Augustowa). Zaproponowana wartość okazała się dla nas ceną zaporową. Podjęliśmy rozmowy także z właścicielami obszarów znajdujących się po przeciwnej stronie - widzimy "światełko w tunelu".... kiedy tylko dojdziemy do porozumienia, w sposób jasny i korzystny to pójdziemy dalej, w kierunku zagospodarowania miejsca. Za nadrzeczny teren nie możemy zapłacić więcej niż to wynika z operatu szacunkowego – powiedział Dariusz Latarowski, Burmistrz Miasta Grajewo.

Miejskie plażowanie na leżaku (nawet pod sztuczną palmą) staje się coraz bardziej popularne i wiele samorządów stwarza mieszkańcom choćby namiastkę, niektóre nawet bez dostępu do wiekszych zbiorników wodnych.
 

Kąpielisko nad rzeką Ełk - wspomina Janusz Lenkowski

Z góry przyznaję, że nie znam dokładnej daty otwarcia kąpieliska nad rzeką Ełk w Grajewie, ale myślę, że było to pod koniec lat pięćdziesiątych, zacząłem tam bywać już jako 10-12 latek i przez cały czas nauki w liceum. Potem wyjechałem z Grajewa i nie mam już wiedzy o dalszych losach kąpieliska, zwanego wówczas potocznie „plażą”. Kiedy odwiedzając rodzinne strony w czasie urlopów przejeżdżam drogą do Rajgrodu i widzę w oddali szczątki plaży i rzekę, teraz dziwnie wąską i zarośniętą, wzruszenie ściska za serce :) To tu upływało moje dzieciństwo i młodość. I wracają wspomnienia…

Kąpielisko było w miejscu, gdzie wąska rzeka tworzy jakby małe zakole, bród. Woda na sporym obszarze była płytka, od strony plaży prawie stojąca, czysta, pozbawiona wodorostów. Nie wiem, czy brzeg i dno rzeki było tak ukształtowane w sposób naturalny, czy w wyniku prac ziemnych. Piaszczyste, twarde dno o łagodnym spadku sprawiało, że kąpiel była bezpieczna i przyjemna, wejście do wody wygodne, a płaski, suchy, porośnięty trawą brzeg rzeki dawał możliwość rozłożenia się z kocem. Możliwe, że brzeg został splantowany, bo zamiast skarpy, jak na prawie całej długości rzeki, na plaży była płaska, sucha łączka. Natomiast przeciwległy brzeg był porośnięty trzciną i nieprzydatny do plażowania.

W rzece przy brzegu dla bezpiecznej kąpieli dzieci i nieumiejących pływać była zbudowana, jak ją nazywaliśmy „zagroda”, długości ok. 25 m, w najgłębszym miejscu woda po szyję dla dwunastolatka, słupki drewniane, siatka druciana, od góry poziome deski tuż nad lustrem wody, można było na nich stanąć i skoczyć "na główkę", nawiasem mówiąc często waląc w piaszczyste dno.

Główny obiekt kąpieliska to półokrągły, drewniany "pawilon" na betonowym fundamencie – ok. metrowej wysokości. Wchodziło się na to podwyższenie po schodkach, sam pawilon to estetyczne szatnie z pięknego surowego drewna, wyglądało to w środku jak w saunie, kilkanaście kabin zamykanych na klucz, można się było przebrać, zostawić ciuchy, ewentualnie rower i spokojnie zażywać kąpieli czy kajakować. Całe to podwyższenie – fundament miało sporą powierzchnię i było przed kabinami wyłożone betonowymi płytkami. 

Do dziś czuję te rozpalone słońcem płyty chodnikowe, na których jako dzieci kładliśmy się po wyjściu z wody szczękając z zimna zębami. Szatni było mało, chyba góra 15, starczało ich dla niewielu, większość plażowiczów rozkładała się na trawie nad wodą. Za pawilonem - głównym obiektem kąpieliska, był dom gospodarza plaży, w którym mieszkał z rodziną, a obok niego duży hangar na kajaki. Kajaki można było wypożyczać odpłatnie na godziny, dosyć drogo jak na kieszeń nastolatka, ale były tam również kajaki różnych instytucji, z których korzystali ich pracownicy z rodzinami, często wypożyczałem kajak PZGS (Powiatowy Związek Gminnych Spółdzielni), gdzie pracowała moja mama. Brało się kwit z firmy i kajak do dyspozycji na cały dzień za friko.

Na plaży czasem można było zdobyć kartę pływacką, która wtedy była powodem do młodzieńczej dumy, bo pozwalała wypożyczyć kajak. Kartę wypisywał w 1962 r., co pamiętam doskonale, gospodarz plaży - bardzo sympatyczny pan, który naprawdę dbał o obiekt. Był też w razie potrzeby ratownikiem, za mojej "kadencji" innego tam nie było.

Tuż przed hangarem (między pawilonem a domem gospodarza plaży) był zbudowany specjalny kanał szerokości 2-3 metrów do wodowania kajaków, oczywiście połączony z rzeką. Dwie osoby wynosiły kajak z hangaru i wypływało się na szerokie wody, było to wszystko naprawdę dobrze pomyślane. Kajaki w hangarze schły na piętrowych stojakach, były w doskonałym stanie, wszystko świetnie funkcjonowało, kapoki, wiosła, był nawet kajak z żaglem (!), kilka razy z niego korzystałem, oczywiście nie na wąskiej rzece, ale dopiero po dopłynięciu na jezioro Toczyłowskie.

Plaża była w rozkwicie "za socjalizmu", w czasach, gdy jeździło się głównie rowerem, motocykle (WFM-ki, WSKi!) mieli nieliczni, a o samochodach osobowych to nie ma co mówić. Była ona bliżej niż jezioro Toczyłowskie czy Rajgrodzkie i cieszyła się dużym powodzeniem. Była też miejscem licznych majówek i imprez, w czasie których żelaznym punktem programu były koncerty orkiestr dętych ochotniczych straży pożarnych. Pamiętam do dziś, jak wspaniale tam brzmiały połączone orkiestry strażackie powiatu grajewskiego w liczbie chyba z dziesięciu, a muzyka niosła się po wodzie!

Równie atrakcyjne jak kąpiel w czystej wodzie rzeki Ełk były wycieczki kajakiem. Pływało się albo w górę rzeki w kierunku Bogusz, albo w dół, przepływając pod mostem w kierunku Szyman, najczęściej jednak w górę rzeki, na jezioro Toczyłowskie. Te dwa-trzy kilometry kajakiem od plaży, które pokonywałem bardzo często, to był najwspanialszy kontakt z naturą, jakiego zaznałem w życiu. Nieskażona przyroda, śpiew ptactwa, szum trzcin, białe i żółte lilie wodne, wyskakujące ryby płoszone przez szczupaki, dzikie kaczki, plusk wody, słońce, spokój…

Można było (najlepiej z dziewczyną w kajaku…) wpłynąć w trzciny, które porastały brzegi rzeki prawie na całym odcinku, albo przybić do brzegu w miejscu, gdzie była twarda skarpa, popływać, poopalać się, połowić ryby, spokój i intymność. Tuż za plażą, po lewej stronie, jakieś 200-300 metrów w górę rzeki, było tzw. jeziorko, połączone z rzeką, zarośnięte wodnym zielskiem, szuwarami, liliami wodnymi i trzcinami, siedlisko niezliczonego ptactwa. Można było na upartego pływać po nim kajakiem, ale co chwila wiosło było oblepione wodorostami. Było to po prostu „jeziorko”, myślę, że wtedy miało z hektar powierzchni, z ciepłą, stojącą wodą, pełną ryb, tak zarośnięte wodorostami, że kąpiel w nim była absolutnie niemożliwa, groziła zaplątaniem się w zielsko wodne. Widziałem na zdjęciu satelitarnym, że jest ono obecnie maleńkie, odseparowane od rzeki, na wpół wyschnięte, jest to skutek obniżenia poziomu wody w rzece, ale za mojej młodości "jeziorko" tętniło życiem.

Rzeka była (a może i jest nadal?) połączona z jeziorem Toczyłowskim płytkim kanałem i przepłynięcie tam kajakiem nie stanowiło żadnego problemu. Buszowanie kajakami po nim, na początku latach sześćdziesiątych, jeszcze prawie niezagospodarowanym, to był żelazny punkt programu grajewskiej kawalerki w wieku 16-18 lat. Wygłupy na jeziorze na wprost dużej polany pełnej ludzi, popisywanie się, wywracanie kajaka do góry dnem i wchodzenie głową do kokpitu… No i oczywiście lekkomyślne wyścigi wpław na drugi brzeg jeziora…

W czasie dużych, organizowanych przez władze majówek, punkt ciężkości grajewskiej rekreacji przenosił się do Bogusz, całe miasto wyjeżdżało, czym kto mógł; wszystkie kajaki z plaży były wtedy na jeziorze. Muzyka, tańce, koncerty, przemówienia, kiełbaski, lody, wszystko na dużej polanie w Boguszach. Na plaży w Grajewie byłoby po prostu za ciasno. 

"Nasza" plaża i przede wszystkim dostęp do kajaków, były to naprawdę cudowne czasy, wspominam je z rozrzewnieniem, gdyby jej nie było, tysiące grajewian nie miałoby żadnych szans zaznać tak pełnego kontaktu z naturą w czystej, nieskażonej postaci. Ludzie z dużych miast mogą tylko pomarzyć o czymś, co my – dzięki tej plaży - mieliśmy na wyciągnięcie ręki.

Czuję wielką sympatię do Grajewa, do rzeki, do plaży, tu upływało moje dzieciństwo, nad rzeką bywaliśmy latem z kupą kolegów codziennie, albo na dzikiej plaży po prawej stronie mostu, albo w kąpielisku. Jestem wdzięczny ludziom, którzy wpadli na ten pomysł i zrealizowali wspaniały projekt zwany "grajewską plażą"!

Można tylko smętnie zaśpiewać: już nie ma dzikich plaż…

 

 

Komentarze (8)

Pięknie było

swietnie bylo lal

Super chodziłam nad rzekę jako dziecko z rodzicami i rodzeństwem . Pamiętam spływy kajakowe nauczyłam się pływać nad tą rzeką .

Super chodziłam nad rzekę jako dziecko z rodzicami i rodzeństwem . Pamiętam spływy kajakowe nauczyłam się pływać nad tą rzeką .

Wlasnie to jest dla Grajewa potrzebne Radni działajcie:)

czemu jezioro Toczyłowo nie ma połączenia z rzeką Ełk. Brak prawie całkowity wymiany wody plus tony nawozów spływających z deszczem z okolicznych pól do jeziora.

Kiedyś to było...

Dodaj zdjęcie do komentarza (JPG, max 6MB):
Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.